czwartek, 3 kwietnia 2014

Przygotowanie do diety redukcyjnej: odpowiednia kaloryczność

Witam.
Chciałabym rozpocząć cykl pt. "Przygotowanie do diety redukcyjnej". Zainspirowała mnie do tego podsłuchana rozmowa dwóch kobiet, które przeszły na dietę 1200 kcal i trochę obawiały się, że to jednak za dużo ;) Mam nadzieję, że ten post przemówi do świadomości choć jednej osobie i nie popełni ona błędów, co większość odchudzających się osób. 

Każdy z nas jest inny, wyższy, cięższy, lżejszy, bardziej lub mniej aktywnie fizyczny. Weźmy sobie drobniutką kobietkę, mającą 150 cm wzrostu i ważącą ok. 50 kg i mnie mającą 180 cm i ważącą 20 kg więcej. Nie możliwe jest to, żebyśmy obie potrzebowały takiej samej ilości kalorii, nawet w trakcie redukcji. W takim razie jak wyznaczyć odpowiednią kaloryczność jadłospisu? Wystarczy poszperać w sieci. Na samym sfd jest mnóstwo linków do gotowych kalkulatorów. Ja osobiście korzystam z  arkuszu w Excelu Mr Big. 

Powiedzmy, że przeliczyliście wasze zapotrzebowanie: uwzględniliście wagę, wzrost, tryb życia i aktywność fizyczną. Teraz od wyniku odejmujemy 300-400 kcal. To jest nasze zapotrzebowanie na redukcję. TAK, TAKIE DUŻE. Pamiętajmy, że jest to zapotrzebowanie na początku naszej batalii o szczuplejszą sylwetkę. W trakcie jesteśmy coraz lżejsi, organizm również przyzwyczaja się do kaloryczności (taki jest mądry) i następuje stagnacja, czyli zatrzymanie wagi. Później należy obciąć kaloryczność posiłków, aby waga znowu leciała w dół. Jedząc 1000 kcal (nie wierze, że w ogóle ktoś wytrzyma do etapu stagnacji, jadąc na takiej kaloryczności) z czego chcesz obciąć te kalorie? Pomijając w ogóle kwestię jak można normalnie funkcjonować jedzą tak mało. 

Zdrowie mamy jedno. Bez, czy w trakcie redukcji należy dostarczać organizmowi wszelkie witaminy, minerały, aby mógł sprawnie funkcjonować. Na prawdę chcesz mieć wychudzone ciało (bo jak tu trenować bez energii) i zrujnowany organizm? Poza tym jedząc więcej jest o wiele łatwiej wytrzymać w postanowieniach niż będąc głodnym i rozdrażnionym. Pamiętajmy, również że aby być sprawnym intelektualnie należy spożywać odpowiednią ilość węglowodanów, bo to glukoza odżywia nasz mózg. 

Mam nadzieję, że choć jedna osoba przemyśli to, co tutaj napisałam. Dla przykładu podaję wam mój dzisiejszy jadłospis. Dobijam do kaloryczności 2050. Dzisiaj ok. 1850,  ponieważ nie zważyłam dokładnie hproduktów (wydaje mi się, że masła orzechowego zjadłam więcej) i chcę mieć lekki zapas. 

Nie wpisywałam warzyw, bo nie trzeba ich uwzględniać w jadłospisie - mają mało kalorii.
Pozdrawiam ;)

7 komentarzy:

  1. Zgadzam się, że niskie kalorie to zło :) Też często spotykam się z obawami, że 1600 czy 1800 kcal to bardzo dużo ;)

    Czemu chrupkie pieczywo, a nie np. żytni chleb na zakwasie? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No żytni chleb też był, ale te 2 kromki chrupkiego, to przyznam się podjadłam ;)

      Usuń
  2. Ale fajnie się złożyło. Akurat oboje żeśmy poruszyli dość zbliżony do siebie temat :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Naprawdę fajny post. Mam nadzieję, że chociaż jednej osobie uświadomi, że 1000 czy nawet 1200 kcal to jest zbyt mało.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się. Zbyt mało kcal to bardzo duże zło i przeciwnie niż dużo osób myśli nie daje spragnionego efektu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam nadzieję, że prędzej czy później wszyscy odchudzający się w durny sposób, nie jedząc nic, zmądrzeją i po prostu zdrowo ograniczą głupoty. Twój post pomaga to podsumować z konkretny, zdrowy sposób :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja ostatnio usłyszałam w szkole od koleżanki (w dodatku szczuplutkiej), że chce się odchudzać i będzie jeść 700 kcal :) Prawdę mówiąc, wybuchnęłam śmiechem. Oczywiście została uświadomiona. :)

    OdpowiedzUsuń